Tak sobie dzisiaj myślałam, na ile jestem przygotowana jako mama na dojrzałość moich dzieci. Również tą seksualną. Jak bym zareagowała na informację o innej orientacji, niż hetero. Dokąd sięgają moje pokłady akceptacji czy chociażby tolerancji. Na ile moje dziecko mi ufa? Czy może mi zaufać?
Tak łatwo zawieść to zaufanie jednym zdaniem. Czasem jednym słowem.
Dojrzewanie przychodzi szybko. Czasem za szybko. Mój starszy syn ma 18 lat, młodszy 15, a ciągle jeszcze JA do nich nie dorosłam. Nie zdążyłam. Jeszcze. Chociaż kocham ich nad życie.
Powinni uczyć nas w szkole: jak być rodzicem nastolatka. Chociaż na to chyba nie ma jednakowej odpowiedzi. Trzymam kciuki za Was drodzy rodzice i za siebie, żebyśmy nigdy naszych dzieci nie zawiedli, żebyśmy potrafili odciąć na czas pępowinę i pełni ufności pozwolili im, tym naszym barwnym ptakom, polecieć. Żebyśmy zdali ten egzamin.