Wielu rodziców obawia się tego, jak powiedzieć swoim dzieciom o diagnozie. Czy powiedzieć rodzicom w klasie, kolegom?
Każde dziecko jest inne, ale z mojego doświadczenia wynika, że im szybciej powiemy, tym lepiej. Pamiętajmy, że wszystko zależy od tego, co my mamy w głowie, od naszych obiekcji. Najpierw powinniśmy sami się pogodzić z diagnozą, żeby móc spokojnie o niej porozmawiać z dzieckiem.
Czy może istnieć lewa strona bez prawej? Przód bez tyłu? Tak właśnie istnieje ZA obok NT i nie można powiedzieć, że NT jest lepsze niż ZA, bo każde ma swoje plusy i minusy.
Dziś usłyszałam jeszcze, że ZA to inny system operacyjny i też się z tym zgadzam. Może być Windows, może być i Mac.
Ważne jest to, żebyśmy na tyle uświadomili dziecko, żeby potrafiło się wybronić w swoim środowisku. Żeby potrafiło wytłumaczyć, dlaczego pewne rzeczy robi inaczej, niż większość. Żeby wiedziało, że ma prawo do swojej inności czy odrębności jak każdy człowiek i nie umniejsza to jego wartości.
Jakiś czas temu zapytałam mojego Asa, jak się czuje ze swoim ZA. Czy w szkole mu nie dokuczają (dawno nie słyszałam od niego niczego na ten temat).
-Coś ty mamo. Nikt mi nie dokucza, a nawet jakby to tak normalnie, jak wszystkim.
-A jeśli chodzi o zespół Aspergera? Czy ta diagnoza nie stanowi dla ciebie problemu?
-Nie mamo, jestem nawet dumny z tego, że mam ZA!
Bardzo mnie tym zaskoczył, ale również bardzo się ucieszyłam, bo to znaczy, że zna swoją wartość.
Kiedy był mały i tłumaczyłam mu, na czym polega ZA, zaczęłam wymieniać:
Jesteś bardzo inteligentny i możesz się nudzić z rówieśnikami, więc możesz się spotkać z dokuczaniem z ich strony, bo nie będą umieli cię zrozumieć.
Masz świetną pamięć długoterminową, możesz to wykorzystać na swoje potrzeby.
Masz idealny słuch.
Masz wiedzę na temat kosmosu, którą rzadko kto posiada, możesz więc robić ciekawe prelekcje.
– No dobra mamo, powiedziałaś mi same plusy, a teraz minusy.
Chwilę pomyślałam, zanim odpowiedziałam.
-No na przykład jak gdzieś wychodzimy muszę cię dwadzieścia razy prosić, żebyś założył buty.
-E tam, wszyscy tak robią – obruszył się mój As.
-No właśnie nie. Inne dzieci zakładają od razu. Albo prawie od razu, powiedzmy po trzecim razie.
Tak sobie miło gawędziliśmy i w zasadzie gawędzimy do dziś, po paru latach od diagnozy:) Wracamy do różnic, bo przecież i one ewoluują wraz z dorastaniem.
Bardzo kocham tego mojego Asa.
–