Oglądaliśmy wczoraj razem „Katyń” w ramach lekcji historii. Chciałam w moim Asie wzbudzić emocje, przybliżyć tematykę II wojny światowej, którą właśnie przerabiamy. Pomimo powagi tematu, zupełna inna rzecz kompletnie wybiła mnie z rytmu.
Film był w jasny sposób osadzony w czasie. Dla uchwycenia momentów daty wypisane były na ekranie, niekoniecznie chronologicznie. I tu pojawił się problem.
– Mamo, to jest jakieś dziwne, jak to możliwe, że dopiero był rok 1940, a już jest 1945? TAK SZYBKO? To niemożliwe!”
-Jak to???? Przecież już był rok 1945! Dlaczego jest 1939? Skąd się wziął ten Andrzej, skoro już nie żyje??? I dlaczego ten lotnik pisze w wagonie różańcem i mówi do siebie! Przecież nikt go nie słucha! A różańcem się nie pisze!
Skończyło się na tym, że nie tłumaczyłam sensu filmu, tylko chronologię i narrację.
Następny film, to będzie „Powrót do przyszłości”, a co!