– Mamo, obudź mnie o 7, żebym zdążył się wyszykować.
– O 8 wystarczy.
-Ok.
No i poszedł. Wczoraj zmusiłam go, żeby sam sprawdził, na którą ma rozpoczęcie roku. Poprzymierzaliśmy ubrania galowe i odpadły nam 2 koszule i marynarka – całe szczęście, że mam sporo większych koszul po Starszaku. To niesmowite, jak mój As wystrzelił w górę przez te wakacje. Aż mnie korci, aby tu wstawić zdjęcie, bo uwaga: pozwolił mi je sobie zrobić! Wyszły mu dwa pryszcze i się cieszy, bo dorasta:)
Mam wrażenie, że poziom komunikacji sprzed paru lat a dzisiaj to w ogóle inna bajka. Byliśmy na Marsie, wróciliśmy na Ziemię.
Starszak też już pojechał, odwiozłam go na dworzec, świetnie wyglądał w garniturze. Obaj wyrośli i są po prostu piękni.
Tak się bałam, a dziś się cieszę. Jestem pewna, że damy radę – nawet jak się plan nie powiedzie, to przecież nie koniec świata. Na razie jednak zakładam, że sie powiedzie, bo niby dlaczego nie:)
Drodzy rodzice Asów – powodzenia!
Taka jest właśnie moja filozofia ( wypracowane przez lata z Asem), że nawet jeśli coś się nie powiedzie to nie koniec świata! I pomaga-? Nie spinam się, tylko spokojnie reaguję, gdy trzeba., Ale ileż to musiało minąć czasu zanim to pojęłam. Będzie dobrze, naprawdę będzie !
No właśnie, czemu zrozumienie tego zajmuje tyyyyle czasu ;-))