Niedziela
Zupa dla teściowej, bo nie może gryźć, placki po węgiersku dla męża i Starszaka, bo lubią. Naleśniki dla Asa, bo nie zje placków. Ja na 13:30 muszę pędzić na sesję zdjęciową, bo tak się głupio umówiłam a wybieram się od pół roku, więc szykuję im to od rana i siebie też. O 11:00 bronię naleśników, bo wszyscy się nagle na nie rzucili myśląc, że to na drugie śniadanie. A kysz!
Ostatnie podrygi przed powrotem do pracy, więc działam w kuchni, mam wrażenie, że do upadłego. Właśnie pachnie ciasto drożdżowe ze śliwkami – specjalnie dla męża, które je uwielbia w odróżnieniu od chłopców. Niech ma, ja od niego wczoraj dostałam czekoladowego motylka <3
Dla każdego coś innego i dobrego ? Mało oryginalnie powiem ” mam tak samo”!!! ?
Pozdrawiam poniedziałkowo?
No właśnie, już się przyzwyczaiłam;) do tych naszych rodzinnych fanaberii:)