Dziś o poranku nie mogłam dobudzić mojego Asa. Kiedyś kazał walić w siebie poduszkami, żeby poczuł, bo inaczej oczy mu się zamykają i koniec.
Tym razem nic nie skutkowało. Łaskotanie, ściąganie kołdry, ani żadne inne tortury. W końcu mówię do niego:
-Hej, hej, otwórz oczy, zobaczysz potwora! – na co As spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek i wymamrotał:
– A ty się mamo dobrze czujesz? – po czym odwrócił się na bok i przysnął.
Dopiero, kiedy mu przypomniałam, że dziś wyjeżdżamy, wyskoczył jak z procy:)