No cóż, mamy 14 kwiecień, jestem już po wywiadówkach ale przed spotkaniem rodziców dzieci z orzeczeniami. Pani dyrektor stwierdziła, że skoro w poprzednich latach rezygnowałam z terapii SI i nauczyciela wspomagającego, to i w tym roku zrezygnuję. Nie myliła się, nie przypuszczałam jednak, że będę rezygnować z godzin rewalidacyjnych, ale pani dyrektor zabrała nam panią pedagog, która dostała wychowawstwo i w zasadzie moglibyśmy mieć te zajęcia z inną panią, ale okazało sie, że klasa Asa będzie miała dodatkowe lekcje z angielskiego, polskiego i matematyki, żeby mogli lepiej przygotować się do egzaminów, młody chce jeszcze zapisać się na kółko informatyczne i chemiczne, więc w zasadzie te dodatkowe 2 godziny rewalidacji by go zabiły.
Tymczasem klasa ma nowego wychowawcę, trzeciego w ciągu trzech lat – ale za to wydaje się być sensowny i normalny, z poczuciem humoru, więc wierzę, że dlatej klasy to był bardzo dobry wybór. Nawet rodzice się nie burzyli, co jest naprawdę rzadkością.
Pierwsze akcje z nauką już za nami, czyli małe awanturki w stylu: ja nie umiem, nie zrobię, pomóż mi – bo się nie chce przeczytać z podręcznika. Jakoś jednak to ogarniamy i tragedii nie ma. Byle do wiosny.
Miłego!