Pojechaliśmy dziś po krótkie spodenki dla Asa. W zasadzie był to wyczyn, ponieważ nie jest to jego ulubione zajęcie:). Na szczęście tym razem nie było większych problemów, nawet Starszak się załapał na tę wycieczkę- chciał sobie kupić sportową koszulkę.
Fajnie nam się gadało po drodze, trochę o kosmosie, trochę o chemii, trochę o życiu. Jak to w aucie ;-).
W galerii Młody ciągle zachodził mi drogę, jak nie bokiem, to przodem, jak nie przodem, to znów bokiem. W końcu za którymś razem nie wytrzmałam:
– Czy możesz nie wchodzić mi ciągle pod nogi? – wypaliłam.
– Mamo, ale to twoja wina. To ty wchodzisz mi pod nogi! Ja nie moge wchodzić ci pod nogi, skoro idę z przodu. To ten z tyłu wchodzi pod nogi temu z przodu! To nielogiczne, co powiedziałaś!
Aaaaaaa! No w zasadzie miał rację!
Na szczęście w mojej obronie stanął Starszak i dalej już popłynęło na tematy logiki i jej braku, oraz co jest przyjęte i dlaczego w mowie potocznej mówi się tak a nie inaczej.