Przeglądam mojego starego bloga. W zeszłym roku zamknięto serwer, na którym go pisałam, ale na szczęście mogłam zgrać sobie wszystko. Trafiłam dziś na wzmiankę ze spaceru. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Młody ma ZA. Miał wówczas 8 lat, Starszak 11. Postanowiłam go wkleić 😉
Wrzesień, 2012, dzień przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego (stąd białe koszule).
Nie było tak źle.
Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki ze studiów i umówiłyśmy się we Wrocławiu. Zgarnęłam chłopaków i w długą.
Wizję miałam przednią: otóż płyniemy sobie statkiem, owiewa mnie delikatny wiaterek, słońce przyjemnie praży, chłopcy grzeczni jak anioły, cicho sobie z Asią rozmawiamy.
Zdążyliśmy na rejs na 16:15, chłopcy jakby szaleju się najedli, biegali wrzeszcząc po całym statku a ja za nimi, bo się bałam że wypadną… Na to wszystko Asia robiła wielkie oczy, bo pamiętała ich jako grzeczne dzieci. Kiedyś tak było ale to chyba nieprawda. Kiedy zdołałam ujarzmić towarzystwo, Młody siadł z nami na górze udając upośledzonego na umyśle, wydawał najdziwniejsze dźwięki, robił miny i wykonywał ruchy podobne do pląsawicy (wczoraj rozmawialiśmy w aucie na temat różnych mutacji genowych i jakoś mocno to w nim zostało). Tak mu dobrze szło, że prawie uwierzyłam, że jest taki naprawdę. Asia dostała ataku śmiechu, Starszak zaczął robić najróżniejsze zezy, żeby nie odbiegać od brata, a Młody upodobał sobie szczególnie skośnookich turystów, którzy z otwartą prawie buzią wpatrywali się w jego przedstawienie. Dopiero groźba kary w postaci zakazu gry na komputerze przywróciła mu rozum. Żeby nie było: na chwilę. Że wymarzonego słońca nie było przy tym wszystkim, to pikuś.
Wysiedliśmy obok Zoo, bo chciałyśmy iść na lody przy Hali Ludowej, jedząc je przy fontannie. nie doszłyśmy jednak, bo przy przystani był plastikowy plac zabaw, sztuczna plaża i chłopcy na chwilę przepadli. Wrócili z brudnymi tyłkami na jasnych spodniach, bo piasek mokry a oni orły na nim robili. Młody zaiwanił sprzęt do piasku, jak zakładam, innym dzieciom i za Chiny Ludowe nie szło go z tego piachu wyciągnąć. Jak już się udało, wlókł się za nami z hasłem przewodnim na ustach: daleko jeszcze? nie biegnij!!! Asia nie wytrzymała i zapytała, czy on tak zawsze.
Po drodze opowiedziałam dzieciom o Iglicy, na co Młodemu przypomniało się coś, bo się pyta:
– mamo, a we Wrocławiu są drapacze chmur?
– tak, na przykład Sky Tower (nie dodałam, że jedyny)
– to nie drapacz, nie ma tej antenki na górze do drapania chmur
No i jak tu go przekonać, jak on taką selekcję zrobił…
Doszliśmy i do fontanny a zamiast lodów był jednak popcorn. Nie dało rady jednak pogadać na luzie, bo Starszak co chwila nadstawiał uszy i mówił: możesz powtórzyć mamo?
Wracaliśmy tramwajem. Była to jednak jedna z największych dzisiejszych atrakcji, ponieważ trzeba było kupić bilet w automacie. Najpierw kupiłam więc dla siebie za 3zł, a dopiero potem uświadomiłam sobie, że dwie połówki, to jedna całość (no bo to trudne jest) i mogłam od razu kupić 2 za 3zł, ale nie! Ja kupię 2×1,5zł (bo za 3 zł już mam). Tyle, że najpierw zeżarło mi w automacie 4zł, potem próbowałam zapłacić kartą i ściągnęło mi kolejne 3 zł. A bilet nie wyszedł ;/. Na to wszystko Asi się przypomniało, że ma wolne bilety w portfelu (oddałam jej 3zł) i uwolniła mnie od automatu. Tym sposobem chłopcy pojechali za bagatela 10zł. Uff. Potem Młody wyłożył się w tramwaju, bo trochę szarpnęło przy ruszaniu, a potem to wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę auta. Po drodze mieliśmy 152 postoje, w tym jeden z podstępem, bo udawaliśmy przed Młodym, że już poszliśmy, bo siedział skubany na kamieniu i strajkował. Poszliśmy więc i schowaliśmy się za auto. Młody owszem wstał, a potem nakryłam go, jak kuca pod autami i sprawdza, które z aut ma 4 kola i 6 nóg. Nasze tak miało no i nas namierzył.
Tak więc wróciliśmy do domu, gdzie wzięłam się za prasowanie białych koszul na jutro i okazało się, że mam tylko białe koszule z długim rękawem. Przeszukałam wszystko a tych z krótkim nie ma. Ani jednej. Teraz myślę, czy ja przypadkiem nie wydałam ich Maćkowi od brata. Albo inna opcja, że zostały u exa w domu.
Tym sposobem niezależnie, czy jutro będzie 30 stopni czy 5, idą w koszulach z długim. Trudno.