As zażyczył sobie na wkrótce nadchodzące imieniny szkatułkę. Uwaga: to nie chodzi o zwyczajnie zwyczajną szkatułkę, tylko:
-składaną;
-z niespodzianką w środku;
-lub z jakimś szyfrem;
-ma być tajemnicza i zagadkowa;
-nie ma być malutka;
-ma być do samodzielnego złożenia jak LEGO.
Ponieważ wymiękłam po kilku pomysłach, zaproponowałam Asowi, żeby sam poszukał w necie czegoś, co będzie odpowiadało jego wymogom.
Szukał, szukał, aż znalazł coś takiego:
Poddałam się i zamówiłam. Na tej stronie są w ogóle niesamowite cuda!
Przyszło bardzo szybko, pomimo tego, że zamówiłam standardową opcję. As sam odebrał przesyłkę i korzystając z wolnej chaty, zaczął ją składać.
Gdy wróciłam z pracy, miał już poranione opuszki (obgryza palce do krwi, więc dużo nie trzeba było, niemniej był bardzo obolały) i dramatycznie zły humor.
-Mamo, musisz mi pomóc! – oświadczył, zanim jeszcze wyskoczyłam ze szpilek.
– Pokaż, co tu mamy – odpowiedziałam, wchodząc do pokoju po wskrzeszeniu własnych popracowych zwłok.
Po oględzinach, zaopatrzona w kopystkę, przywaliłam parę razy tu i ówdzie w szkatułkę, pomogłam mu ogarnąć części, ranienie opuszkow przejęłam z sukcesem i za jakiś czas powstała szkatułka.
-Mamo! To dokładnie to, o co mi chodziło! – krzyknął zachwycony As – A już sie bałem, że jednak nie będę zadowolony!
No to uff. Szkatułka towarzyszy Asowi dzisiaj cały dzień i zachwytom nie ma końca. Polecam!:)